Flirt słynnego rockowego wokalisty z operą, który miał miejsce na albumie "Barcelona" równo ćwierć wieku temu, wcale nie był z jego strony wielką ekstrawagancją. Dysponując "takim głosem", bez trudu odnalazł się w świecie muzyki klasycznej. Do nagrań zaprosił słynną hiszpańską sopranistkę Monsterrat Caballe, o której kiedyś powiedział – "usłyszałem najlepszy głos na świecie".
Tytułowy utwór płyty zawojował listy przebojów i stał się tematem przewodnim igrzysk olimpijskich, jakie odbyły się w 1992 r. w Barcelonie, kilka miesięcy po śmierci wokalisty. W pamięci pozostał także naznaczony klimatem orientu "La Japonaise" czy subtelna ballada "How Can I Go On". W obecnym wydaniu albumu na nowo nagrano partie orkiestrowe i poprawiono dźwięk, który teraz zabrzmiał bardziej naturalnie i lepiej wypełnia muzyczną przestrzeń niż pierwotny, syntezatorowy podkład.
Otwartym pozostaje natomiast pytanie, jakie są granice ingerencji w cudze dzieło. Porównując obie wersje, wolę jednak może niedoskonałą, ale autorską produkcję Freddiego Mercury`ego.
Grzegorz Dusza
Universal