Zespół z Manchesteru powraca po dość przepisowej przerwie. Najnowsze dzieło zostało bowiem całkiem entuzjastycznie przyjęte na Wyspach, wszak swoich się ceni. Tylko czy zasłużenie?
Depresyjno - nostalgiczny klimat I Am Kloot na "Let It All In" może nie tyle co osiągnął epicentrum, co dzielnie się trzyma. Śmiem nawet wysunąć teorię, że rozwija się i ma się wyjątkowo dobrze. Chyba pogoda na Wyspach utrudnia popadanie w przesadny entuzjazm. Niemniej jednak, nadal nieco flegmatyczne kompozycje mają w sobie ducha i raczej nie mają położą nikogo do grobu.
Mamy tu lekki paradoks, bo muzyka I Am Kloot nie niesie za sobą zatrważającej ilości endorfin, dopaminy i entuzjazmu. Ale z drugiej strony wszystko tu sobie ładnie gra, nikt nie wyje do księżyca ani nie ma myśli samobójczych. Wszak pan Bramwell jest więcej niż przyzwoitym wokalistą, a panom Jobsononowi i Hargreaves'owi też ciężko coś zarzucić.
Na "Let It All In" znajdziemy cały zestaw bardzo zgrabnych kompozycji, do których zespół przez te kilka lat zdążył nas przyzwyczaić. Fantastyczne wstawki multiinstrumentalne i chwilami bardziej energiczna perkusja potrafią zdziałać cuda! I choć ta płyta absolutnym cudem nie jest, to nie można jej też niczego zarzucić. Jest znacznie więcej niż poprawna. To płyta po prostu dobra. Tyle i aż tyle.
Ponieważ na początku podeszłam do najnowszego dzieła I Am Kloot bez grama entuzjazmu muszę teraz tenże brak euforii odszczekać. Tak więc odszczekuję! Chociaż na swoją obronę dodam, że jest to muzyka, która czasami potrzebuje więcej czasu na zaprezentowanie się w pełnej krasie. I takie "Mouth on Me" za kolejnym podejściem okazuje się kompozycją bardzo zgrabną, delikatną, której dość daleko od brytyjskiej flegmy, o jaką ją wcześniej posądzałam.
I Am Kloot przez lata wypracowali sobie markę i muzykę, która - chociaż oczywiście zmienia się z każdym albumie - to zawsze pozwala z łatwością zidentyfikować autorów. "Let In All In" jest bardzo dojrzałym ale również zgrabnym, dobrze zagranym albumem. Fani formacji na pewno nie będą zawiedzeni, a osoby, które zetkną się z trio z Manchesteru, mają szansę dołączyć do ich licznych wielbicieli.
Julia Kata