Najnowszy album Justyny Steczkowskiej wypada
blado i jest najsłabszy w całej jej karierze.
Nie pomógł realizujący płytę duet Jóźwicki/Kondracki,
który ma na koncie przebojowe albumy
Dąbrowskiej i Brodki.
Dopiero teraz widać jak
znakomitym producentem był Grzegorz Ciechowski
i jak umiejętnie potrafił wyeksponować największy
atut Justyny Steczkowskiej - brawurowe
partie wokalne. Tego najbardziej brakuje mi na
"Daj mi chwilę".
Wokalistka popadła w tani sentymentalizm
wyśpiewując banały o miłości. W dodatku
żaden utwór nie ma znamion przeboju.
Dominuje
popowa konfekcja i zachowawcze aranżacje
łączące akustyczne brzmienia z elektroniką.
W najlepszym wypadku przypomina to Stinga, ale
częściej piosenki budzą skojarzenie z Enrique Iglesiasem,
albo z Eleni.
Grzegorz Dusza
POMATON EMI