Amerykańska aktorka i śpiewaczka Liza Minnelli nie musi już udowadniać swej wielkości. Nawet jeśli nie zaśpiewałaby już żadnej piosenki, pozostaną nam w pamięci brawurowe interpretacje w filmie "Kabaret" (1972). Ale artystka chciała nam coś wyznać, skoro zdecydowała się wydać album pod takim właśnie tytułem.
Myślę, że sporo ryzykowała, bo nie ma już tego głosu, co kiedyś. Więc jeśli ktoś chciałby zachować w pamięci tylko tamte wrażenia, niech nie sięga po tę płytę. Ale straci możliwość poznania piosenek śpiewanych przez kobietę, która poznała życie i muzykę lepiej niż inni wykonawcy.
Liza Minnelli śpiewa dla samej przyjemności, co najważniejsze, sięgnęła po jazzowy repertuar, a akompaniuje jej jazzowy zespół. Znajdziemy tu interpretacje amerykańskich standardów, ale zupełnie inne niż te, które znamy. Minnelli łączy musicalową elegancję z kabaretową oryginalnością. Jest tak bliska słuchacza, jak tylko to możliwe, przemawia do jego serca i wyobraźni, przekonuje do własnej wizji muzyki. A robi to po mistrzowsku, roztaczając wokół siebie trudną do określenia magię. Brawo Lady Liza!
Marek Dusza
Decca/Universal