Pop, rock i funk, w tej kolejności, dobrze wstrząśnięte i wymieszane, w 2002 roku wpadły w ucho prawie każdemu, kto słuchał radia lub oglądał telewizję. Nie mogło być inaczej. Maroon 5 niejednokrotnie pokryło swój album "Songs About Jane" cennym kruszcem.
Czy dzisiaj, po ośmiu latach, ta formuła nadal działa? Pomimo zatrudnienia bardzo wszechstronnego producenta, Mutta Lange'a (współpraca z m.in. Def Leppard i Shanią Twain), brzmienie zespołu nie uległo zmianie. Nadal mamy do czynienia z czystymi dźwiękami, chwytliwymi refrenami i wysokim głosem Adama. "Hands All Over" to dobra muzyka na bardzo klasyczną imprezę. Z punktu widzenia recenzenckiego na pewno najbardziej nieudane są liryki. Te opowiadające o banalnych aspektach miłości, wpadają do tego samego worka co większość kiczowatych, popowych wykonawców. I choć kwintet ma Amerykę pod nosem, wciąż jakoś nie może jej odkryć. W okolicach 2/3 albumu robi się już nudno, mimo że trudno jest o kreatywność w dość wąskich ramach, które wyznaczyli sobie panowie. A podobno "człowiek jest stworzony, aby przekraczać siebie".
M. Kubicki
Universal