Poprzedni album "Classic Objects" sprawił, że oczy świata zwróciły się na tę norweską piosenkarkę, kompozytorkę, autorkę tekstów i producentkę. Płyta nagrana dla 4AD ożywiła wspomnienia, wskrzesiła brzmienie i czar nagrywających dla tej wytwórni grup Coctau Twins i Dead Can Dance.
Norweżka zaczerpnęła tytuł nowej płyty - "Iris Silver Mist" - od zapachu stworzonego przez francuski dom perfumeryjny Serge Lutens w latach 90. (wart 320 dolarów), określany jako: "najbardziej pudrowy, najbardziej korzenny i najbardziej złowrogi, jaki można sobie wyobrazić".
Porównanie tworzonej przez nią muzyki do zapachu jest jak najbardziej na miejscu. Trzynaście piosenek nie trafia do nas od razu. Najpierw rozprzestrzeniają się w powietrzu, docierają do naszych zmysłów, by wreszcie w pełni nami zawładnąć, a na końcu ulotnić się, pozostawiając jednak swój ślad.
Piosenki łączą się ze sobą, przenikają, tworzą rodzaj opowieści wyłaniającej się z syntezatorowej poświaty i break betów. Pojawiają się nawet odgłosy codziennego życia, które zacierają granicę między muzyką a światem wokół.
Jenny Hval zależało, by słuchacz zanurzył się w muzyce, dał się jej ponieść i odczuł jej terapeutyczne działanie. Szczególnie że w połączeniu z jej krystalicznym, marzycielskim wokalem potrafi ona doskonale wyciszyć. Ta płyta jest jak proustowska magdalenka, wypełniona zapachami i smakami, które przywołują ciąg wspomnień.
Grzegorz Dusza
4AD/Sonic