Roman Kostrzewski nie uniknie porównań do
twórczości swojego macierzystego zespołu, obecnie
klasyka polskiego metalu, zarówno pod względem wokalnym,
jak i w warstwie tekstowej. Tym bardziej, że
fani Kata spragnieni są nowych nagrań. Nic z tego.
Mamy do czynienia z muzyką psychodeliczną, często
wręcz elektroniczną, bogatą w przestrzenie i przemyślaną. Woda to pierwsza część tetralogii muzycznej
opowiadającej o żywiołach. Po przesłuchaniu odnosi się
wrażenie, że taki koncept-album siedział już w Kostrzewskim
długo lecz dopiero teraz został zrealizowany.
Teksty (mroczne jak u Kata), to podróż po dziwnych
rejonach umysłu bytomskiego wokalisty. Brak tu gitarowych
riffów (może pojawią się w kolejnych częściach?).
Album jest bardziej audiofilski, niż muzyczny.
Pełno tu offowych odgłosów burzy, szumu deszczu.
Trudno Wody nie pochwalić za uczciwość i bezkompromisowość.
To jeden z tych albumów, które muszą
odleżeć, należy go posłuchać ponownie za jakiś czas,
by ocenić. Poza tym, to dopiero pierwsza część..
Dotychczasowa
twórczość Kostrzewskiego była bliżej
ognia niż wody. Wokalista nie boi się używać elektronicznych
gadżetów pasujących do stylistyki i album
jest niezwykle melodyjny, bez efekciartswa. Pierwsze
solowe dzieło ekslidera Kata to dzieło udane.
Tomasz Jakubowski
MYSTIC PRODUCTION