Wrzucenie Texas do jednego worka z takimi zespołami, jak Skunk Anansie czy The Cranberries teoretycznie może być potraktowane jako spore nadużycie, wszak to kapela i starsza, i zdecydowanie bardziej przesiąknięta popem niż dwie pozostałe, niemniej wszystkie te grupy największe sukcesy odnosiły w połowie lat 90., głównie dzięki charakterystycznym wokalistkom.
Gdy więc wspomniane kapele z powrotem pojawiły się w muzycznym obiegu, pozostawało nam czekać na podobny ruch ze strony Texas. Oczywiście Szkoci nigdy oficjalnie nie zwinęli żagli, ale ich aktywność ograniczała się do wypuszczania płyt z największymi przebojami podanymi na wszelkie możliwe sposoby.
I oto jest. Krążek Texas "The Conversation" przynosi nam 12 zwięzłych piosenek i niecałe 40 minut muzyki - trochę to mało jak na "spektakularny powrót", ale na tyle dużo, by fani mogli poczuć się usatysfakcjonowani. Ale chyba się nie poczują - nowa płyta zespołu, który swoją twarzą firmuje chyba w ogóle się nie starzejąca Sharleen Spiteri, owszem jest równa, jeno że to poziom daleki od ideału.
Mamy do czynienia z zestawem kompozycji, które mógłby napisać Elvis Presley na kwasie, dogorywając na swojej toalecie śmierci. Większość z nich jest nijaka, próbująca nawiązywać do delikatniejszej odsłony pierwotnego rocka zadymionej nimbem jakiejś palnej używki.
"Dry Your Eyes", "I Will Always", "Maybe I" - to tylko parę przykładów numerów zupełnie beznamiętnych, które może nie zszargają niczyich nerwów, ale z pewnością niewiele osób zdołają poruszyć.
Naprawdę dobrych kawałków na "The Conversation" jest góra trzy. Z pewnością należy do nich zaliczyć autentycznie przebojowy singel tytułowy z frapującą główną zagrywką gitary i rosnącym napięciem w refrenie. Dobre wrażenie pozostawia po sobie "Hearts Are Made to Stray" – przestrzenne brzmienie, rockowy driver i popowa delikatność składają się w całkiem przyzwoitą całość. Do pozytywów zaliczę też numer "Big World" o lekkim Abbowym posmaku.
Wydawniczy reunion Texas nikogo więc nie powali na kolana. Podejrzewam, że grupę czekają kolejne lata niebytu, niż powrót na szczyty list przebojów. Ale czy kogoś to obchodzi?
Jurek Gibadło
Pias