Brytyjskie trio White Lies debiutowało kilka lat temu świetnie przyjętym albumem "To Lose My Life", będącym pokłosiem mody na Joy Division i ich dołującą muzykę. Z miejsca trafili do tej samej przegródki co Killers, Editors i Interpol.
Na swoim trzecim albumie White Lies nie proponują nic nowego, jednak swoją koncepcję dopracowali do perfekcji. Wtopiony w klawiszowo-gitarowe tło posępny baryton wokalisty działa zniewalająco. White Lies doskonale uchwycili klimat muzyki sprzed przeszło trzech dekad i nadali mu współczesne oblicze.
W ich piosenkach wciąż wiele dramatyzmu i smutku, ale także sporo chwytliwych melodii i miłych dla ucha syntezatorowo-gitarowych dźwięków. Potężnie brzmiące utwory, jak "Big TV", "There Goes Our Love Again", "Mother Tongue" czy "Getting Even" powinny doskonale sprawdzać się na koncertach. Z walki o "zdołowane" dusze nastolatków White Lies wyszli zwycięsko.
Grzegorz Dusza
Universal