Dwadzieścia lat temu ukazał się debiutancki album Beth Orton "Trailer Part", który stał się kamieniem milowym stylu określanego mianem "folktronica". Album zrealizowany przez jej ówczesnego partnera, Williama Orbita, wyznaczył nowy kierunek w łączeniu elektronicznych dźwięków i folkowego wokalu.
Brytyjce przyniósł nagrodę Mercury Prize, a Orbitowi umożliwił pracę z Madonną ("Ray of Light") i Blur ("13"). Na kolejnych płytach Brytyjka chętniej sięgała jednak po akustyczne brzmienia. Na najnowszej "Kidsticks" zatęskniła za elektroniką, choć jest to płyta zupełnie inna niż te z początku jej kariery.
Beth Orton przeniosła się do Kalifornii i tam nawiązała współpracę z Andrew Hungiem z Fuck Buttons. Podstawą piosenek jest tu rytm potraktowany na różne sposoby. Raz są to szybkie, niemal taneczne electropopowe bity czy wręcz popowe numery, innym razem Brytyjka zapuszcza się w mroczne triphopowe odmęty.
Beth Orton dysponuje unikalnym i zniewalającym głosem, co skrzętnie wykorzystuje w swoich piosenkach. Jeśli szukać porównań, to najbliżej jej do Annie Lennox - wspaniałej gwiazdy lat 80. i 90.
Marek Dusza
ANTI/SONIC