Album "Do Hollywood" duetu The Lemon Twigs okazał się jedną z najprzyjemniejszych niespodzianek ubiegłego roku. Zespół utworzyli mieszkający na Long Island bracia D`Addario – dziewiętnastoletni Brian i siedemnastoletni Michael. Nadzór nad nagraniami sprawował Jonathan Rado z Foxygen, który podkreśla ich muzyczny profesjonalizm i perfekcyjne opanowanie gry na instrumentach.
Obaj bracia pochodzą z muzycznej rodziny i od wczesnego dzieciństwa mogli zapoznawać się z płytową kolekcją rodziców. A musiały tam być pozycje z całkiem różnych muzycznych półek, bo "Do Hollywood" to istny miszmasz stylów, nastrojów i brzmień. W dodatku zrealizowany w sposób szalony i nieprzewidywalny.
Z pewnością spore wrażenie musiały zrobić na nich nagrania The Beatles, solowego Johna Lennona, The Beach Boys, The Kinks, ELO, King Crimson, soul i funk z wytwórni Motown i Stax, brazylijska tropicana czy wykonawcy spod znaku psychodelii końca lat 60.
Jeśli szukać porównań, to podobna idea przyświecała podczas realizacji albumów The Black Keys i MGMT. Choć to płyta w konwencji retro, to brzmi bardzo świeżo, wręcz odkrywczo. A przecież nagrali ją młokosi, bez żadnego doświadczenia na scenie.
Grzegorz Dusza
4AD/SONIC