Gwiazda tegorocznej gali rozdania Fryderyków Daria Zawiałow pokazała, że także w Polsce można nagrywać atrakcyjnie brzmiące piosenki, inspirowane najnowszymi trendami w muzyce rozrywkowej. Co najważniejsze, nie trzeba być wokalistką o soulowym głosie, ani ukrywać się w gąszczu elektronicznych bitów. Tym tropem podąża także Kasia Lins.
Określenia typu "polska Florence Welch" albo Lana Del Ray czy Banks nie w pełni oddają charakter jej piosenek. Krakowianka czerpie z różnych źródeł - z nu folku, country, rocka i tanecznego soulu. Ten konglomerat w jej wykonaniu wcale nie razi wtórnością. Przeciwnie - niesie ze sobą powiew świeżości.
Kasia Lins ma ciepły głos o zmysłowej barwie, co potrafi skrzętnie wykorzystać, przykuć uwagę słuchacza, przenieść go w nieziemskie rejony. Część piosenek jest po angielsku, część po polsku, ale w połączeniu z nośnymi melodiami nie robi to różnicy. Wokalistka nagrała wyważony brzmieniowo album, który sprawdza się w każdych warunkach.
Producentami płyty są znani z rockowej sceny Marcin Bors i Michał Lange z L.Stadt.
Grzegorz Dusza
UNIVERSAL