Nosowska z Heya i Nosowska solo - to dwie zupełnie inne postacie. Choć tak do końca to chyba jednak nie, bo wspólnym elementem twórczości są teksty. Śmiem twierdzić, że Katarzyna Nosowska to najlepsza autorka od czasu Agnieszki Osieckiej. Jej nowego albumu należy słuchać przede wszystkim pod tym kontem.
Jak mówi sama artystka, po zawieszeniu działalności Heya znalazła się w takim momencie życia, kiedy przyszła pora zapytać samą siebie: czego chcę. Taki jest też album "Basta" - bezpośredni, dosadny i bardzo szczery. Rzucanym na twarz tekstom towarzyszy elektroniczna muzyka zrealizowana przez Michała "Foxa" Króla, współpracującego wcześniej choćby z Marią Peszek i Pauliną Przybysz.
Nosowska czasem flirtowała z klubowymi rytmami, ale nigdy w tak dużym natężeniu. Fox przygotował dla niej minimalistyczne podkłady oparte na perkusyjnych bitach, basowym pulsie i syntezatorowych barwach. Melodie nie są tu zbyt wyraziste, a Nosowska bardziej melorecytuje niż śpiewa. Mylący mógł się okazać promujący album niemal dyskotekowy "Ja pas". Podejrzewam, że bywalcy klubów, którzy tak ochoczo podskakują w rytm tego utworu, wcale nie sięgną po ten album. "Basta" to płyta bardziej skierowana do dawnych fanów Heya, stawiających słowo ponad wszystko.
Grzegorz Dusza
Kayax