Pamiętacie zapewnienia o tym, że Aerosmith z nową płytą wróci do formy sprzed dekad i że duży udział będzie miał w tym producent Jacek Douglas z klasycznej ery zespołu? Nie musicie się łudzić.
Perry i Whitford sprawiają wrażenie skrępowanych utrwalonym w latach 90. pop-rockowym wizerunkiem grupy, spotęgowanym przez pracę Tylera w amerykańskim "Idolu", przez co prawdziwa esencja Aerosmith jest słyszalna na "Music From Another Dimension!" jedynie okazjonalnie. Dzieje się tak przede wszystkim w godnych uwagi "Oh Yeah", "Beautiful" czy "Street Jesus".
Płyta składa się jednak aż z 15 kompozycji, co także może być dowodem na to, że zespół będzie teraz upatrywał swoich szans wybierając raczej single, niż licząc na poklask krytyków nad całym albumem. Najgorszym punktem programu jest siedem nieudanych ballad, które usilnie starają się powtórzyć komercyjny sukces słynnego "I Don't Want To Miss A Thing".
Aerosmith pragnie wrócić ze wszystkich stron, a taka zachłanność nie może wyjść na zdrowie. Szkoda tych dobrych utworów, bo wielu osobom umkną w zalewie kiczu oblewającego ten krążek.
M. Kubicki
Sony