Punk rock to zdecydowanie jeden z tych gatunków muzycznych, których nie powinno uprawiać się przez całe życie. Fani często tego nie rozumieją i w traktujących się botoksem gwiazdorów całymi dekadami upatrują wiecznych chłopców. Muzyka staje się coraz mniej autentyczna, a odbiorcy zaczynają powtarzać sobie: "kiedyś to oni fajnie grali!".
AFI starają się odstępować od tego schematu i nieomalże jak ich kumple-idole z The Offspring, wybierają podobną do nich ścieżkę. Po hardcorowych wyczynach młodości, przeszli przez bardziej komercyjne, nieomal popowe dźwięki, by obecnie rozwijać się w kierunku czysto rockowego grania. AFI na "Crash Love" potwierdzają swój potencjał do bycia grupą, której refreny piosenek mogą poruszyć stadiony. Wrócili dojrzalsi, a jednocześnie z mniejszą presją na sukces. Spektrum ich dźwięków ponownie uległo poszerzeniu, choć praktycznie nie ma już w tym wszystkim agresji, z którą byli kojarzeni na początku działalności. Nieoczekiwanym zwrotem akcjii dodatkowym smaczkiem był fakt zmiany na pozycji producenta albumu w połowie nagrań. AFI z ulicy trafiło na salony - efekt z pewnością podzieli fanów, ale taka jest cena rozwoju artystycznego.
M. Kubicki
Universal Music Group