Jak na razie prasa niespecjalnie przejęła się wydaniem "Wisdom of Crowds". Niesłusznie, bo ten krążek to jeden z kandydatów do tegorocznego podium. Bardzo dobry, niezwykle emocjonalny i co najważniejsze, pokazujący, że duet, który sprokurował ten album, doskonale sprawdza się poza własnymi formacjami.
"Wisdom of Crowds" jest wypadkową spotkania Bruce`a Soorda - wokalisty, gitarzysty i kompozytora brytyjskiego The Pinneaple Thief oraz lidera i jednego z najlepszych głosów w metalu - Jonasa Renkse ze szwedzkiej Katatonii. Muzyka zawarta na tym albumie to mikstura mocno elektronicznego prog rocka, z którego przyswojeniem nie będą mieli problemu (przede wszystkim) fani Karnivool, Depeche Mode, The Butterly Effect czy ostatecznie - nawet samej Katatonii.
Niepowtarzalny glos Jonasa tworzy wspaniały, romantyczno-depresyjny klimat, choć sama muzyka ma mocniejsze momenty, które jawią się jako upust dla emocji (tych zarówno negatywnych, jak i pozytywnych). Jestem w stanie pokusić się o twierdzenie, że Jonas Renkse tylko czekał na taki materiał. Na odpowiedni moment, aby pokazać się z tej piosenkowej strony - prostszej, mniej wymagającej, a zarazem cholernie uzależniającej.
Cieszę się, że tych Jonas Renkse i Bruce Soord usiedli razem do stołu i spłodzili taki album. Chciałbym wiedzieć, o czym rozmawiali, jak konstruowali te utwory i czy smutek, który wypełnia życie w Stockholmie, zaraził Brytyjczyka. Mogę tylko przypuszczać, że tak. Zresztą w obu projektach, zarówno na płaszczyźnie tekstowej, jak i muzycznej, panowie niejednokrotnie poruszali tematykę smutku, rozstania, samotności, depresji czy nomen omen - katatonii.
Chyba nikogo więc nie dziwi identyczne podejście do tematu na "Wisdom of Crowds"; choć przyznam, że są utwory, które brzmieniowo jak i pod względem ładunku emocjonalnego potrafią mnie bardzo mocno, pozytywnie zaskoczyć. Pod tym względem zdecydowanie wygrywa dość wolno rozkręcające się i, jak na taką muzykę bardzo skoczne, "Frozen North" oraz kwintesencja całego projektu - idealny blend dotychczasowej działalności obu panów w swoich zespołach, celowo mocno przesterowane, bardzo rockowe "Radio Star". Jak dla mnie jest moc.
Grzegorz "Chain" Pindor