Po wypieszczonym, zrealizowanym z symfonicznym rozmachem albumie "Shame, Shame", grupa z Filadelfii powraca do korzeni rocka.
Roszady w składzie spowodowały, że Dr Dog weszli do studia odmienieni, z poczuciem entuzjazmu i wspólnoty. Jak sami mówią, chcieli uchwycić energię i szorstkość ich obecnych koncertów. Rytmy są mocniejsze, tempo żywsze, aranżacje maksymalnie uproszczone. Frapująco wypada lekko zachrypnięty wokal Scotta McMickena, przypominający barwą Damona Albarna z Blur i Davida Byrne`a z Talking Heads.
Płyta "Be The Void" stanowi doskonałą lekcję historii rocka, pouczającą i wcale nie nudną – od szalonego, archaicznie brzmiącego bluesa rozpoczynającego album, poprzez radosny "That Old Black Hold", southernrockowy "These Days", punkowo-folkowy "Over Here, Over There", glamowy "Warrior Man" po beatlesowski "Turning The Century".
Grzegorz Dusza
ANTI-RECORDS/SONIC