"Mówią: whisky to nie wszystko, można bez niej żyć" - słowa piosenki najwyraźniej nie trafiają jednak do katowickiej grupy J.D. Overdrive, która zdaje się być uzależniona od tego trunku na tyle, że na każdym kroku musi podkreślać te bliskie relacje.
Oprócz zawartej w tytule whisky pojawia się seks, a całą tajemnicę zdaje się rozwiązywać ostatnia "południowa krew". Zespół bezwstydnie na swoim długogrającym debiucie podkreśla inspirowanie się takimi kapelami, jak Black Label Society czy Down. Jest ciężko, duszno i gęsto, zupełnie jak w zadymionym, niewietrzonym salonie z Dzikiego Zachodu.
Aranżacje na "Sex, Whiskey & Southern Blood" są proste i starają się od pierwszego usłyszenia zaskarbić uwagę słuchacza. Dzieje się tak głównie dzięki sprawdzonym riffom gitarowym i ograniu na wydanej w 2008 roku EPce.
Swoim luzem J.D. Overdrive zdecydowanie zaskarbia sobie sympatię, jednak na dłuższą metę jeszcze czegoś tej zamerykanizowanej kapeli brakuje. Chodzi głównie o doświadczenie, na które takie kapele jak Corruption czy Black River nie narzekają. W związku z tym, że ta druga raczej długo nie wróci na scenę, J.D. Overdrive ma szansę zająć po niej miejsce. Jednak jeszcze trochę przeleje się tej whiskey, zanim potencjał zespołu zostanie całkowicie wykorzystany.
M. Kubicki
Metal Mind