Wygranie festiwalu Sziget umożliwiło wrocławskiej grupie podpisanie międzynarodowego kontraktu z Warner Music. Oznacza to, że ich płyty będą dostępne praktycznie w każdym zakątku świata. Wyjście na szerokie wody wiązało się ze zmianą nazwy zespołu.
Ponieważ na świecie funkcjonuje co najmniej kilka grup o nazwie Ocean, przemianowali się na OCN. Jak tłumaczą, jest ich trzech i trzyliterowy skrót doskonale do nich pasuje. Szósty album w dyskografii nagrywali pod wodzą laureata Grammy, Vance`a Powella (Jack White, The Raconteurs, Kings Of Leon, The Dead Weather).
Już sam zestaw wykonawców, z którymi pracował, pokazuje, jaki rodzaj muzyki preferuje. Z OCN udało mu się uzyskać mocarne, zbliżone do koncertowego brzmienie. Wrocławianie czerpią ze starych hardrockowych i grunge`owych wzorów.
OCN potrafią mocno przyłoić, ale także łączyć wybuchowe fragmenty z delikatnie zagranymi partiami. Te brzmieniowe kontrasty w połączeniu z naturalną melodyką i żarliwym śpiewem Maćka Wasio stanowią o sile ich piosenek.
Grzegorz Dusza
WARNER