Połączenie głosu Chino Moreno z Deftones z muzyką tworzoną przez szkielet nieodżałowanego Isis nie mogło okazać się błędem. Ten miks to, mam nadzieję, nie jednorazowa kolaboracja, a twór pełnowymiarowy, który będzie koncertował.
Poziomem panowie kasują większość post-rockowo/metalowej sceny, dowodząc wyższości Isis nad innymi zespołami. Mając "na froncie" takie gardło, mogą ponadto trafić do grona odbiorców mniej zorientowanych na tego typu dźwięki, a doceniających ogólne piękno kompozycji.
Debiut Palms zawiera sześć utworów będących spuścizną dorobku grupy Aaraona Turnerna - rozbudowanych, niezwykle emocjonalnych, miażdżących zarówno ciężarem, jak i ładunkiem emocjonalnym. To niezwykle intensywny, ale bardzo łatwo zapamiętywany, w pewnym sensie "jasny" i "ciepły" album, szybko trafiający do serc słuchaczy od Mono po Sigur Ros.
Podziwiam plastyczność tych dźwięków, bardzo specyficzny i unikalny klimat całości debiutu, chylę czoła przed naprawdę złożonym, rozbudowanym i nawet jak ten gatunek technicznym "rzeźbieniem". Ale przede wszystkim, gdyż normalnie fanem Deftones nie jestem, wielbię popisy Pana Moreno.
Żałuję, że do cyfrowej wersji albumu nie ma dołączonego pliku z tekstami. Tak naprawdę to w ogóle jestem niekontent z tego powodu i nie rozumiem, dlaczego wytwórnie płytowe mają to gdzieś. Raptem jeden plik PDF lub doc mógłby nieco poszerzyć spektrum recepcji tego albumu. Chwała jednak samemu Chino, który bardzo wyraźnie artykułuje wyrazy.
Wiem, że dla niektórych jego głos, czy w ogóle maniera wokalna, przypomina bardziej rozpaczliwe jęki niż rzeczywisty śpiew, ale życzę sobie i innym słuchaczom (post-rocka), aby mogły się pochwalić tak nietuzinkowym frontmanem i tak fantastycznym albumem już na starcie "kariery".
Grzegorz "Chain" Pindor
iPecac Records