Swój pierwszy solowy album lider grupy Interpol sygnował pseudonimem Julian Plenti. Kiedy zorientował się, że to nie działa, powrócił do swojego nazwiska i nowy album firmuje już jako Paul Banks. Jakkolwiek by się nie podpisał, jego niska barwa głosu sprawia, że trudno pomylić go z kimkolwiek innym.
Tak śpiewał jeszcze tylko Ian Curtis, legendarny wokalista Joy Division. Zawartość albumu nie odbiega zbytnio od twórczości Interpolu. Sporo tu mrocznych, depresyjnych dźwięków gitar, instrumentów klawiszowych i smyczków. Brzmienie nie jest może tak rozbuchane jak na płytach Interpolu, ale wciąż potrafi zahipnotyzować słuchacza.
Piosenki naznaczone są smutkiem, silnie nawiązują do zimnej fali. Paul Banks przyznaje, że napisał najbardziej osobiste teksty w swoim życiu, które sam traktuje jako rodzaj oczyszczenia. Najlepiej na płycie wypadają: otwierający zestaw melancholijny "The Base", przyozdobiony zgrabną melodią gitary i bogato zorkiestrowany "Young Again" oraz inspirowany twórczością Davida Bowie’go "Over My Shoulder".
Grzegorz Dusza
Matador/Sonic