Trzy projekty Maynarda Jamesa Keenana można opisać słowami: Tool - genialny, A Perfect Circle - świetny, Puscifer - ...dziwny. Pierwszy album artysty wydany pod tym szyldem był jednym z najgorszych, jakie zdarzyło mi się słuchać w 2007 roku. 11 kompozycji flirtujących z electro i industrialem łatwiej było kojarzyć z eksperymentem Maynarda niż z regularnymi piosenkami dla fanów jego twórczości.
Kolejne trzy płyty, zawierające remiksy tych kompozycji, zdawały się potwierdzać tę tezę. Jednak co jakiś czas, głównie dzięki minialbumom, docierały do słuchaczy piosenki, które pokazywały ogromny potencjał Puscifera. W końcu znalazł on swe ujście. Gdy wszyscy spodziewali się kolejnej porcji kiczu, żart w przypadku "Conditions Of My Parole" zdaje się kończyć już na okładce. Dalej jest już całkiem poważnie i mamy do czynienia z zestawem bardzo dobrych, dość konwencjonalnych piosenek.
Gdyby wzbogacić bardzo klasyczne i skromne instrumentarium, płyta ta mogłaby być wręcz kolejnym albumem nieodżałowanego A Perfect Circle. Nie ma jednak co narzekać, bowiem w momencie, w którym wiele osób podejrzewało, że muzyk nadaje się już tylko do pracy w swojej winnicy, wypuszcza on płytę, przy której aż przyjemnie sięgnąć po lampkę czerwonego...
M. Kubicki
Puscifer