Dotarł do Europy drugi album młodej grupy
rockowej z Kanady prowadzonej przez Robertsa,
nieprzeciętnie utalentowanego wokalisty i multiinstrumentalisty.
Ich pierwszy album "We Were Born
in a Flame" (opisany w Audio 4 lata temu) uzyskał
kanadyjskie Grammy, a potem rozszedł się po
świecie zdobywając aplauz fanów i recenzentów.
Najbardziej fascynującą cechą grupy Robertsa jest
świeżość z jaką przywołują echa przeszłości.
W ich piosenkach można odnaleźć melodyjność
i piękne polifonie wokalne The Beatles, romantyzm
Steppenwolf, odlotowość Led Zeppelin i silny
powiew nurtu grunge.
Te ostatnie wpływy
sprawiają, że mimo oczywistych odniesień do historii,
ich utwory brzmią współcześnie i mogą by
akceptowane zarówno przez 20- jak i 50-latków.
"Chemical City" nie przynosi zasadniczych zmian
stylistycznych (może jest więcej efektów) i 10 nowych
piosenek stanowi kontynuację poprzedniego
albumu. Roberts, który oprócz komponowania
miał ambicje nagrywania niemal wszystkich instrumentów,
dał tym razem pograć kolegom i kwintet
zabrzmiał równo.
Podobno zespół sprawdza
się wyśmienicie na żywo, o czym świadczą entuzjastyczne
relacje z koncertów. Słuchając "Mind Flood"
z histeryczną eksplozją wszystkich instrumentów
w formie refrenu, można wyobrazić sobie jaki
to musi być "czad" na koncercie.
Z kolei gdy posłuchamy "Uprising Down Under" przeniesiemy się
w balladową krainę marzen, by za chwilę oddać się
refleksjom jakich dostarcza nam pędzący wokół
świat. Roberts nie dba o klarowność brzmienia, ale
takiej muzyki nie da się grać 'sterylnie".
Cezary Gumiński
SECRET BRAIN