Billy Corgan szumnie zapowiadał, że Dynie
powrócą w pierwotnym składzie i z nową, równie
porywającą jak przed laty muzyką. Z tych obietnic
nic nie wyszło, raz że obok niego ze starego
składu Smashing Pumpkins znalazł się tylko perkusista
Jimmy Chamberlin, a dwa, bo nowa płyta nie
zachwyca.
Równie dobrze tą nazwą mógł podpisać
swój wcześniejszy solowy album i dzieło grupy
Zwan, gdzie również towarzyszył mu Chamberlin.
Chyba że przywrócił Dynie, by na koncertach grać
stare utwory, bo nowe nie mają szans, by zaistnieć
na dłużej w świadomości słuchaczy.
"Zeigeist" jest
bladą kopią trzech najbardziej znaczących płyt
w dorobku grupy - "Siamese Dream", "Mellon Collie
And Infinitive Sadness" i "Adore". Trochę tu ostrego,
gitarowego rocka, trochę psychodelii, odrobina
elektroniki, lecz kompletnie brakuje zapadających w pamięć melodii.
Grzegorz Dusza
WARNER