"Arte et Marte", czyli "sztuką i orężem". Tak można by powiedzieć o naszym wirtuozie gitary elektrycznej. W tym przypadku sztuką będą mocne, utrzymane w elektrycznej konwencji kompozycje, nie odbiegające od światowych standardów, a orężem instrument oraz potężny warsztat muzyczny.
Aby osiągnąć takie umiejętności, młody artysta musiał ćwiczyć po kilka (a czasem kilkanaście) godzin dziennie, ale jak sam mówi: "technika ma być tylko narzędziem do lepszego wyrażania samego siebie w muzyce i trzeba to wszystko umiejętnie wyważyć, by z artysty nie stać się rzemieślnikiem".
Ładnie to brzmi, niestety młodego artystę czeka nie lada wyzwanie. W Polsce nie brak wirtuozów gitary, a w tego rodzaju muzyce liczy się nie tylko warsztat, lecz i pewien sposób prowadzenia kariery.
Tomek Andrzejewski jest multiinstrumentalistą, co u pasjonatów muzyki zdarza się dość często. Co jest również słyszalne w "Not Made In China": mimo sporego doświadczenia studyjnego i koncertowego w muzyce Tomka słychać prostą, wynikającą z debiutu radość grania, a co za tym idzie kilka szrederskich popisów. Jakby nie było, mamy do czynienia z płytą na światowym poziomie i bez kompleksów. Oby tak dalej.
Tomasz Jakubowski
MAGAZYN GITARZYSTA