Label DSTRY EVRYTHNG jak na razie prezentuje się nad wyraz dobrze. Duży deal z We Are Fiction, teraz z Napoleon, zmusza do śledzenia dalszych poczynań wytwórni. Jeśli będzie się ona rozwijać w takim tempie i z takimi artystami, wkrótce ma szansę zostać jedną z czołowych Indie wytwórni.
Dzięki takim debiutom jak "One for Sorrow" zarówno band, jak i wytwórnia powinny zwrócić uwagę rockowego i hardcore`owego światka. W przypadku wytwórni dzięki wyczuciu trendów na bardziej rockowe i emocjonalnie granie, a w przypadku kapeli za sprawą wpływów Alexisonfire, Foo Fighters czy Emarosa.
Generalnie rzecz biorąc, z racji na komercyjny i niemal radiowy charakter, We Are Fiction spokojnie poradziliby sobie na trasie z takim - co by daleko nie szukać - The Used, a nawet The Drums, a towarzystwo metalcore`owych ciężarowców lub grup a`la We Came As Romans wcale nie byłoby dla nich ujmą.
Panowie doskonale łączą rockowy luz, emocjonalny, płaczliwy wręcz post-hardcore, pop-punkową zadziorność (rytm w We Are Fiction odgrywa bardzo istotną rolę), a wszystko to spojone jest odpowiednio masywnym brzmieniem, będącym zupełnym przeciwieństwem bieżących trendów w realizacji płyt.
Dodajmy do tego istne objawienie w tym gatunku, doskonałego czysto śpiewającego wokalistę (serio, skąd ten typ się wziął?) i naszego rodaka uzupełniającego wokale konkretnym screamem, a okaże się, że oto mamy przepis na zespół aspirujący do miana top of the tops, mogącego (niedalekiej przyszłości) grać zarówno w pojedynkę w dużych obiektach, jak i z innymi kapelami. Przyszłość We Are Fiction maluje się wyłącznie w jasnych kolorach. Tylko czekać aż Kerrang! zacznie im słodzić.
Za najlepszy na płycie utwór, zatytułowany dość zaskakująco, bo "Władysław", ocenę "One for Sorrow" podwyższam o jedno oczko.
Grzegorz "Chain" Pindor
DSTRY EVRYTHNG