Kiedy widzę we wkładce albumu zdjęcie, na którym znajduje się kobieta, zawsze podchodzę do muzyki z pewnym dystansem. Po przesłuchaniu kilkuset płyt tak naprawdę potrafiłem przekonać się do kilku wokalistek, do których mogę zaliczyć m.in. Candace Kucsulain z Walls of Jericho czy Alisse White-Gluz z The Agonist.
Od razu uprzedzam, że nie jest to żaden rodzaj szowinizmu, po prostu rzadko która z pań ma ciekawą barwę głosu. Czasami też wydaje mi się, że kobieta w zespole jest pewnego rodzaju chwytem marketingowym, ale to są tylko moje podejrzenia...
Tak właśnie do moich rąk trafiła najnowsza płyta zespołu Whisper - "Przebudzenie", wykonującego muzykę oscylującą heavy metalem a hard rockiem, z większym naciskiem na ten drugi. Otwierająca album "Łzawa Kołysanka" rozpoczyna się potrafiącym cieszyć ucho riff`em, niestety do momentu gdy wchodzi z lirykami Pani Karolina Muszkiet. Wokalistka zespołu z Jastrzębia-Zdroju nie ma złego głosu, po prostu jest on... pospolity.
Jeżeli ktoś nie chce się ze mną zgodzić, to radzę udać się na pierwszy lepszy konkurs śpiewu, gdzie duża część młodych dziewczyn radzi sobie na podobnym poziomie. Dodajmy do tego teksty o nieszczęśliwej miłości i mamy gotowy opis muzyki granej przez Whisper. Niektóre kompozycje ratuje sekcja rytmiczna, do której akurat trudno się przyczepić. Ciekawe aranżacje oraz solówki w pewien sposób potrafią odwrócić uwagę od głosu wokalistki, ale na ich nieszczęście trwa to tylko chwilę.
Z lepszych stron "Przebudzenia" należy wymienić pozbawiony wszelkich wokali "Szept" będący popisem instrumentalistów. Dość krótki, przepełniony solowymi popisami gitarzysty Rafała Serafina ukazuje słuchaczowi, że muzyka kapeli potrafi się w jakiś sposób obronić. Do dodatkowych atrakcji można zaliczyć również liryki napisane w języku ojczystym, co niestety coraz rzadziej zdarza się Polskim zespołom.
Niestety trafiłem na kolejny zespół z kobiecym głosem, który mnie nie zachwycił. Przesłuchując kilkukrotnie nową płytę Whisper wciąż miałem nadzieję, że docenię dokonania tejże kapeli, co w końcu się nie stało i jestem pewien, że nie stanie. Kilku moich znajomych zachwyca się tą płytą, natomiast inni podzielają moje zdanie. "Przebudzenie" jest albumem, który docenią fani gatunku. I zapewne tylko oni.
Marcin Czostek