Woman`s Hour to dla mnie jedno z najmilszych zaskoczeń ostatnich miesięcy. Choć nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z dziewczęcym zespołem, to w składzie jest trzech panów i wokalistka Fiona Jane Burgess.
To właśnie jej nieco senny, ale też niepozbawiony dramatyzmu i pewnej nuty rozpaczy, głos jest najważniejszym elementem tworzącym klimat nagrań na "Conversations". Prezentująca grę cieni, monochromatyczna grafika okładki płyty idealnie współgra z muzyką zespołu. Łączy ona współczesne możliwości, jakie daje elektronika z indie rockiem. Z jednej strony ma letni relaksacyjny charakter, z drugiej - skrywa jakąś tajemnicę.
Praktycznie nie ma tu słabych momentów czy niepotrzebnych nagrań. Wszystkie układają się w fascynującą całość, pochłaniając słuchacza bez reszty. Przebojowe momenty, jak "Our Love Has No Rhythm", "Darkest Place" czy tytułowy "Conversations", poprzetykane są leniwie snującymi się onirycznymi piosenkami w rodzaju "To The End". Woman`s Hour - debiutanci, na których nikt nie stawiał, nagrali jedną z najpiękniejszych płyt tego roku.
Grzegorz Dusza
SECRETLY CANADIAN/SONIC