Jeff Buckley za życia wydał tylko jedną studyjną płytę "Grace", która uchodzi za prawdziwą biblię męskiej wokalistyki. Niestety, wspaniale zapowiadającą się karierę przerwała jego tragiczna śmierć w nurtach Missisipi. Po latach artystka ma jednak wciąż wielu wielbicieli, także wśród bardzo młodych wykonawców, często powołujących się na jego twórczość.
Kilka lat temu podczas przygotowywania reedycji "Grace" w archiwach Columbii odkryto nieznany materiał zarejestrowany jeszcze przed wydaniem debiutanckiego albumu. Chłopak z gitarą wszedł wówczas do studia i zaśpiewał tak, że aż buty spadają. Miał w głosie coś magicznego, wzruszającego i porywającego.
Słyszymy tu jeszcze nieoszlifowaną wersję "Grace". Swój sztandarowy utwór Jeff Buckley wykonał całym sobą – z pasją, przejęciem, szczerością. Co go wówczas fascynowało, pokazują wykonywane przez niego covery. Jeff sięgnął po piosenki: Boba Dylana "Just Like a Woman", Sly & the Family Stone "Everyday People", Joea Greena "Don`t Let the Sun Catch You Cryin", Boba Telsona "Calling You" oraz Led Zeppelin "Night Flight".
Spory wpływ musiała wywrzeć na nim brytyjska grupa The Smiths, której utwory "The Boy with the Thorn in His Side" i "I Know It`s Over" również odnajdziemy na "You And I". Ta płyta to coś więcej niż tylko muzyczna ciekawostka. To zapis narodzin gwiazdy, która, niestety, nie rozbłysnęła pełnią blasku.
Grzegorz Dusza
SONY