Pierwszym utworem, jaki usłyszałem z najnowszej płyty Black Mountain, był rock`n`rollowy "Florian Saucer Attack". Punkowy wokal, rockowe gitary i space`rockowe klawisze sugerowały, że będziemy mieli do czynienia z powielającą schematy rockową płytą w klimacie retro.
Kolejna piosenka jaką poznałem - "Mothers of The Sun" z nawiedzonym wokalem, folkową melodią i subbathowskim riffem - zburzyła jednak tę koncepcję. Dezorientację pogłębił progrockowy "Defectror" z przetworzoną gitarą i klawiszami a la Keith Emerson. Akustyczna folkowa ballada "Line Them All Up" nawiązuje z kolei do twórczości Jefferson Airplaine, a "(Over And Over) The Chain" do krautrocka.
Warto zwrócić uwagę na harmonie wokalne Amber Webber i Stephena McBeana, które splatają się niemal telepatycznie w takich utworach, jak "You Can Dream" i "Constellations". Te z pozoru oderwane od siebie piosenki tworzą jednak spójną epopeję muzyczną, w której - tak jak to w przeszłości uczyniła niemiecka grupa Can, na swojej sztandarowej płycie "Tago Mago" - nie obowiązują żadne zasady.
Grzegorz Dusza
JAGJAGWAR/SONIC