Opromienieni sławą "American Idiot" Green Day uwierzyli w swój geniusz i wypuścili na rynek aż trzy albumy "Uno!", "Dos!", "Tre!", przełknięcie których należało do zadań niemożliwych do zrealizowania, nawet przez największych fanów grupy. Po czterech latach amerykańskie trio zmądrzało i wydało płytę wypełnioną piosenkami.
Choć uchodzą za grupę punkową, to grają jego ugrzecznioną wersję. Taki repertuar świetnie nadaje się na stadionowe występy i do radia, ale z prawdziwym buntem niewiele ma wspólnego.
Green Day znaleźli dobry patent na granie melodyjnego rocka z punkowym sznytem na przełomowym albumie "Dookie" i tego się trzymają. W ich nagraniach można odnaleźć wpływy The Who, The Kinks, Buzzcocks, The Ramones i kalifornijskiego punku spod znaku Bad Religion i Offspring.
Motoryczne riffy napędzają takie kawałki, jak "Bang Bang", "Revolution Radio" czy "Youngblood". Są momenty, kiedy sięgają po akustyczne gitary, jak choćby we wstępie do "Still Breathing" czy w "Ordinary World". Jest wreszcie mocno rozbudowany i zmienny dynamicznie "Forever Now" - kawałek w stylu tych, jakie grupa serwowała na "American Idiot". Solidny album, choć pozbawiony fajerwerków.
Grzegorz Dusza
WARNER