The Black Angels to współczesna reinkarnacja The Velvet Underground. Swoją nazwę zaczerpnęli od pierwszego członu tytułu piosenki Velvetów "The Black Angel`s Death Song", a tytuł ich piątego albumu stanowi jego drugą część.
Teksańska formacja jest zaliczana do absolutnej czołówki amerykańskiego indie rocka, a ten krążek jest tego najlepszym potwierdzeniem. Dla wielu miłośników formacji jest wręcz jej szczytowym osiągnięciem.
The Black Angels w większości kompozycji postawili na psychodeliczne brzmienie. Raz jest ono ciężkie, surowe, pełne garażowego brudu, jak u ich duchowych patronów The Velvet Underground. Innym razem muzyka rozpływa się w narkotycznych eksperymentach, jak blisko pół wieku temu u Pink Floyd, albo muzycy ruszają w kierunku folk-rocka wzorowanego na Jefferson Airplane.
The Black Angels nie tylko potrafią tworzyć niesamowity klimat, ale także zadbać o przejrzystą strukturę nagrań i ich melodykę. Doskonale pod tym względem prezentuje się zamykający album "Death Song" utwór "Life Song" z romantycznym wokalem, kosmicznymi klawiszami i Gilmourowską partią gitary. Muzyczna koncepcja kapeli z Austin bliska jest dokonaniom The Black Keys, MGMT czy Primal Scream.
Grzegorz Dusza
PARTISAN/PIAS