Od blisko czterdziestu lat tkwią na barykadach rock'n'rolla i przez ten czas nie cofnęli się nawet o krok. Niewiele jest kapel, które z taką konsekwencją i zaangażowaniem walczą o lepszy porządek świata, a przy tym nie mieli wpadki nagrywając słaby album.
"From Here" słucha się z taką samą przyjemnością, jak ich płyt wydawanych na przełomie lat 80. i 90. Nagrania powstały na małej norweskiej wyspie Giske, w surowej zimowej scenerii, co mocno wpłynęło na zawartość albumu.
New Model Army nie kombinowali zbytnio w aranżacjach, postawili na spontaniczność i pierwotność brzmienia. Charakter piosenkom nadaje głos lidera, który śpiewa z pełnym zaangażowaniem. Doskonale wypadają zagrane z gitarowym czadem "Where I Am", "Watch and Learn" czy "The Weather".
Do nowofalowych początków zespołu nawiązuje "Maps". To tylko jedna strona twórczości New Model Army, która równie pewnie czuje się grając niemal akustyczne, wypływające z celtyckiej tradycji utwory, jak "Great Disguise" i "Conversation". Najbardziej rozbudowaną kompozycją na płycie jest ponad ośmiominutowa "From Here", w której grupa zręcznie bawi się dynamiką i efektami.
New Model Army pozostają uosobieniem wszystkiego tego, co stanowiło przed laty o wielkości brytyjskiego rocka. Niewiele jest zespołów, które mają tak oddanych fanów. Także w Polsce, gdzie regularnie koncertują.
Grzegorz Dusza
PIAS