Album sygnowany nazwą Me and That Man spotkał się z tak dobrym przyjęciem, że szkoda było porzucić projekt firmowany przez Nergala i Johna Portera. Ponieważ dalsza współpraca z Porterem okazała się niemożliwa, więc frontman Behemota wpadł na inny pomysł. Zamiast nagrywać piosenki z jednym wokalistą, zaprosił ich aż kilku. A że jego kontakty sięgają całego świata, więc są to wykonawcy z metalowego topu.
Sobie Nergal pozostawił jedną piosenkę, polskojęzyczne "Męstwo" z chwytliwym refrenem i złagodzonym gitarowym brzmieniem w sam raz do radia. W glamowym "By The River" w roli głównej występuje Ihsah z Emperor. W szantowym "Burning Churches" Mac McNerney przypomina mroczne wcielenie Nicka Cave’a. W bluegrassowym "Deep Down South" usłyszymy Johannę Sadonis z Lucifera.
Najsłynniejszym gościem na płycie jest Corey Taylor ze Slipknota, który z pasją zaśpiewał w "How Come?". A są tu jeszcze: Brent Hinds (Mastodon), Sivert Høyem (Madrugada), Jérôme Reuter (Rome), Jorgen Munkeby ze szwedzkiego Shining i Niklas Kvarfort, też z Shining, ale norweskiego.
Album "New Man, New Songs, Same Shit vol. 1" cechuje spory eklektyzm, ale słuchany w całości zachowuje jednorodny klimat. Nergal ożywił formułę i wyszedł z tej konfrontacji zwycięsko.
Grzegorz Dusza
Mystic