Swój debiutancki album "Lush", Snail Mail (Lindsey Jordan) nagrała mając zaledwie 17 lat. Już wówczas ujawniła swój wielki talent singer-songwraiterski. Kolejnym albumem, dziś 22-letnia artystka dołącza do grona najciekawszych żeńskich postaci na amerykańskiej scenie indie. Jest równie dobra jak Phoebe Bridgers, Julien Baker, Lucy Dacus czy utożsamiana z popem Billie Eilish.
"Valentine" przepełniona jest romansem, bólem, rozczarowaniem, a wszystkie piosenki zostały zaśpiewane przez Snail Mail w sposób bardzo emocjonalny. Jej dźwięczny i nieco chrapliwy głos ujmuje szczerością i chwyta za serce.
Na płycie "Valentine" odnajdziemy różnorodne wpływy, choć szala nie przechyla się w żadną stronę. Artystka znalazła złoty środek pomiędzy dynamicznym rockiem a gitarową balladą. Taka jest piosenka tytułowa zderzająca łagodne zwrotki z mocno zagranymi akordami w refrenie.
W "Ben Franklin" popową melodię prowadzą instrumenty klawiszowe. "Forever (Sailing)" artystka zaśpiewała z żarliwością wykonawców muzyki soul. W "Light Blue" i "Mia" intymny nastrój budują smyczki.
W indie rockowym "Madonna" swoim przeżyciom nadaje niemal duchowy wymiar. Świetnie napisane i zaśpiewane piosenki wypełniające "Valentine" stawiają album Snail Mail w gronie najlepszych płyt 2021 roku.
Grzegorz Dusza
Matador/Sonic