Nazwa The Cult nie jest żadną megalomanią, bowiem brytyjski zespół faktycznie cieszy się statusem kultowego. Zapracowali na to sobie albumami wydanymi w drugiej połowie lat 80.
Od samego początku trzon zespołu stanowią charyzmatyczny wokalista Ian Astbury oraz gitarzysta Billy Duffy, których wybuchowe charaktery doprowadziły do rozpadu The Cult w szczytowym momencie.
Powrócili już w nowym wieku, kiedy zainteresowanie rockiem zdecydowanie spadło, co zaowocowało udanymi, choć umiarkowanie sprzedającymi się albumami: "Born Into This" (2007), "Choice of Weapon" (2012) i "Hidden City" (2016).
Na szczęście hardrockowe granie znów jest na fali, a The Cult mają do tego wyjątkową smykałkę, co udowadniają na najnowszym wydawnictwie. Porywające riffy niosą każdą z piosenek, a charakterystyczny wokal Astbury’ego nic nie stracił ze swojej mocy i morrisonowskiej głębi.
Nowa płyta równie dobrze mogłaby powstać pomiędzy największymi dokonaniami zespołu – albumami "Love" i "Electric". Do zimnofalowych początków zespołu nawiązują "Give Me Mercy" i "Impermanence". Jeśli chcemy poznać metalowe oblicze zespołu, to najlepiej posłuchać "A Cut Inside".
Przywiązanie do tradycji muzycy zdradzają w przywołującym Led Zeppelin "Knife Trough Butterfly". Niemal bondowsko zabrzmiała okraszona smyczkami tytułowa ballada.
Grzegorz Dusza
BMG/Mystic