Trzydzieści lat na scenie i dziesięć pełnowymiarowych albumów składa się na dorobek tej jednej z najważniejszych punkowych kapel w dziejach rocka. Choć pochodzą z Berkeley w Kalifornii, to uznawani są za najbardziej brytyjski zespół w Stanach Zjednoczonych. Wynika to z ich inspiracji wykonawcami, którzy działali po drugiej stronie Atlantyku w okresie największej punkowej prosperity.
Szczególnie ważni są dla nich The Pogues z ich punkowym podejściem do celtyckiej tradycji. Na ich nowym albumie nie brakuje tego typu utworów, jak choćby "Devil In Diguise", "It’s a Road to Righteousness" i "Hear Us Out".
Z drugiej strony są tu konkretnie zagrane czady: "Tomorrow Never Comes", "Mud, Blood, & Gold" czy "Live Forever". W "Drop Dead Inn" pobrzmiewają echa twórczości The Clash, a w "Magnificent Rogue" najbliżej im do hard rocka.
Podobnie jak kilka ich wcześniejszych płyt, nowy album wyprodukował Brett Gurewitz, gitarzysta innej punkowej legendy – Bad Religion, a także założyciel wielce zasłużonej oficyny Epitaph. "Tomorrow Never Comes" to niespełna pół godziny muzyki i szesnaście czaderskich kompozycji wypełnionych znakomitymi melodiami. Rancid nie nagrywają przecież słabych albumów.
Grzegorz Dusza
Epitaph/Sonic