Australijski kwartet jest dziś jedną z najchętniej zapraszanych grup przez organizatorów wielkich światowych festiwali. Mają także na koncie stadionowe występy u boku Green Day i Foo Fighters.
Trzeba przyznać, że do roli rozgrzewacza nadają się idealnie. W ich muzyce jest tyle energii, że nie sposób usiedzieć przy niej w miejscu. Zachęca do tego frontmanka zespołu, Amy Taylor. Młoda Australijka pozostaje w nieustannym ruchu, skacze, biega, nie oszczędza głosu, a urodą przypomina dawną ikonę punku i disco – Debbie Harry.
Trzecia płyta Amyl and The Sniffers pokazuje, że zespół wciąż się rozwija i już dziś może uchodzić za gwiazdę pierwszej wielkości. Porywające gitarowe riffy niosą każdą z piosenek. Nie ograniczają się jedynie do punkowych i hardcore’owych czadów.
Jest tu także miejsce dla łagodniejszego, ale bardzo śpiewnego "Bailing On Me", niemal ballady "Big Dreams" czy łączącego punk, funk i hip hop, skandowanego "U Should Not Be Doing That".
Amyl porusza w tekstach najgorętsze tematy. Śpiewa o kryzysie klimatycznym, wojnie, sztucznej inteligencji i pułapce, jaką stał się Internet. Płyta została nagrana na tym samym sprzęcie co ikoniczne "Nevermind" Nirvany i coś z ducha tamtej produkcji unosi się nad "Cartoon Darkness".
Grzegorz Dusza