Nie wszyscy naśladują i projektują coraz to nowe odmiany znanego sprzętu. Wiemy przecież, że gdyby dwieście lat temu zapytano ludzi, czego potrzebują do sprawniejszego przemieszczania się, odpowiedzieliby - szybszego konia.
Do innowacji i wynalazków niełatwo przekonać każdego, zwłaszcza gdy firma taka jak Sonos oferuje skromne skrzyneczki bez regulatorów, wyświetlaczy i innych świecidełek. To ma być nowoczesne źródło dźwięku?
Do tego próbuje się nam jeszcze opowiadać o jakimś ekosystemie, który się łączy, przenika i wzajemnie kontroluje. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się to zachęcające, przejrzyste ani intuicyjne, jest jednak duża szansa, że najnowszy produkt Sonos Playbar skusi nawet największych sceptyków. Nie jest to bowiem kolejna tajemnicza wirtualno-strumieniowa skrzynka, ale jak najbardziej "fizyczny" soundbar, towarzysz telewizora.
Urządzenie ma formę typową, jak wiele soundbarów na rynku, pozwala jednocześnie zakosztować nowoczesnych, rewolucyjnych wręcz rozwiązań, jakich próżno szukać u konkurencji.
Sonos Playbar - obudowa
Sonos Playbar wygląda prosto i elegancko. Długa obudowa z lekko zaokrąglonymi krawędziami została pokryta miękką, czarną tkaniną i ozdobiona aluminiowymi, matowymi wstawkami. Tubus zakończono z dwóch stron ażurowym materiałem. Jedyny przejaw komunikacji urządzenia z użytkownikiem to dwa małe przyciski do regulacji głośności oraz klawisz szybkiego wyciszenia.
Sonos może być umieszczony pod lub nad telewizorem, a także ustawiony na szafce, co samo w sobie jest czymś zupełnie naturalnym, jednak w każdym z tych przypadków producent rekomenduje inną "orientację" urządzenia, wskazując położenie charakterystycznych obszarów obudowy, listew ozdobnych, logo.
Czasem mają znaleźć się bliżej ekranu, innym razem dalej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że taka soundbarowa rotacja powoduje, że zamieniamy miejscami strony, a więc kanały lewy i prawy. To jeden z tajemniczych i genialnych obszarów Playbara, bowiem urządzenie ma specjalny czujnik i w zależności od ustawienia, samo dobiera właściwą dystrybucję sygnałów.
Sonos Playbar - przyłącza
Możliwości przyłączeniowe trzeba oceniać… w zależności od kryteriów. Jeżeli przyjmiemy za podstawę typową liczbę i zróżnicowanie wejść, to Playbar wypada blado. Producent przewidział bowiem jedno jedyne wejście optyczne.
Jednak tuż obok znajdują się dwa porty LAN i dopiero podłączenie urządzenia do sieci komputerowej otwiera ogromne możliwości. Jednym przewodem mogą bowiem płynąć przeróżne dane, sygnał muzyczny i rozkazy sterujące.
Nie zmienia to jednak faktu, iż posiadając kilka różnych źródeł, np. odtwarzacz Blu-ray konsolę Play- Station czy tuner satelitarny, nie podłączymy ich wszystkich bezpośrednio do Sonosa.
Wcale jednak nie ma takiej konieczności. Producent zakłada, że wszystkie nasze źródła pozostają podpięte wprost do telewizora i obsługujemy je jak dotychczas, a telewizor wysyła sygnał (kablem optycznym) do Sonosa.
Głośniki i przetworniki
Sonos Playbar ma imponujący arsenał głośników, umieszczonych pod ciemną tkaniną maskownicy. W sumie urządzenie ma aż dziewięć przetworników, z których zbudowano trzy moduły, odpowiadające nieformalnie konfiguracji kanałów lewego, prawego i centralnego. Na środku zainstalowano dwa przetworniki niskośredniotonowe, pomiędzy którymi znajduje się tweeter.
Po każdej ze stron zostały powtórzone podobne konfiguracje, jednak tylko przetworniki nisko-średnioniskotonowe umieszczono na przedniej ściance, natomiast wysokotonowe przeniesiono na panele boczne, pokryte ażurową siatką, i skierowano je mniej więcej pod kątem 45 stopni względem frontu.
Sekcja wzmacniaczy jest bezkompromisowa - każdy z dziewięciu przetworników ma własną końcówkę (końcóweczkę) mocy, wszystkie pracują w impulsowej klasie D. Ponieważ wszystkie z testowanych soundbarów są sprzedawane w komplecie z subwooferami, również Sonos dostarczył swój model - subwoofer Sub, chociaż nie jest on obowiązkowym elementem zestawu.
Subwoofer
Sonos Sub jest jedynym subwooferem w ofercie firmy, prezentuje się obłędnie - to jeden z najciekawszych projektów w tej ponurej branży. W centrum skrzyni widać dziurę. Gdy do niej zajrzymy, zobaczymy umieszczone naprzeciw siebie dwa owalne głośniki, a na górze i dole wyloty bas refleksów.
Subwoofer jest zbudowany z dwóch układów, każdy ma swój własny wzmacniacz (oczywiście w klasie D). Ciężką i solidną obudowę pokryto błyszczącym lakierem fortepianowym.
Wszystkie złącza, a więc jedynie gniazdo zasilania i port sieci LAN, ulokowano w zagłębieniu między niskimi nóżkami. Subwoofer otrzymuje sygnał bezprzewodowo (alternatywnie można wykorzystać kabel LAN), nie ma żadnych regulacji, co początkowo może dziwić, jako że nie jest to model dedykowany soundbarowi, a uniwersalny dla wszystkich urządzeń marki Sonos.
Znów jednak konstruktorzy pozytywnie zaskakują, tajemnica tkwi w inteligentnym układzie kalibracyjnym - Sub najpierw się "rozgląda", w jakim środowisku i z jakimi urządzeniami pracuje, a potem sam automatycznie ustala wszystkie parametry!!!
Właściwości sieciowe
Fizyczne wejście optyczne i przesyłanie dźwięku z telewizora to niejako "program obowiązkowy" urządzenia. Sonos chwali się jednak mocną integracją z siecią i odtwarzaniem strumieniowym. Pomijam w tym miejscu możliwości konfiguracji wielu urządzeń Sonosa i podział na strefy, których opis wymagałby sporego, niezależnego opracowania.
Sonos proponuje własną koncepcję współpracy Playbara z urządzeniami mobilnymi. Nie ma tu protokołu Apple Airplay, zaś smartfon (nie tylko Apple) jest traktowany przede wszystkim jako sterownik, a nie źródło sygnału.
Algorytmy odtwarzające i dekodujące są zawarte w samym soundbarze. Musimy więc uruchomić specjalną, przygotowaną przez Sonosa aplikację, by już w niej samej odszukać ulubione serwisy, takie jak stacje internetowe, własną kolekcję muzyki czy dostęp do popularnych internetowych usług strumieniowych.
Zaletą tego rozwiązania jest zgromadzenie wszystkich "źródeł" w ramach jednej aplikacji ze wspólnym menu, sposobem nawigacji i wyszukiwania, a także przejęcie przez Playbar funkcji kompletnego odtwarzacza (smartfon nie przesyła muzyki, jest tylko kontrolerem), natomiast wadą - fakt, że to system zamknięty i jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę programistów Sonosa w zakresie aktualizacji, intuicyjności obsługi czy dodawania nowych funkcji i serwisów.
Odsłuch
Chociaż Sonos Playbar został dostarczony w komplecie z firmowym subwooferem, to potencjał niskotonowy samego soundbara jest tak duży, że można go wykorzystać bez SUB-a.
W akcji filmowej podparcie miażdżącymi niskimi rejestrami jest dla wielu słuchaczy absolutną podstawą satysfakcji, jednak nie zapominajmy o roli, jaką zwykle pełni soundbar - ma on przede wszystkim zastępować marny głośnik telewizora (oczywiście z perspektywami dalszego rozwijania zestawu) i w tej roli Playbar może występować sam, czego nie potrafią inne soundbary testu (same), pozostające w ściślejszych związkach ze "swoimi" subwooferami.
Ale subwoofer Sonosa potrafi oczywiście jeszcze więcej, i więcej niż inne subwoofery tego testu - jest znakomity, jak na tak kompaktowe urządzenie. Potrafi niemal wszystko, buduje fantastyczną potęgę brzmienia, nawet w partiach organowych i przy dużej orkiestrze, muzyka rockowa znajduje świetną dynamikę.
Bas zaznacza wystarczająco dobrze rolę bazy, można na nim budować cały utwór nie tylko dlatego, że sięga nisko i pewnie, ale jest także pierwszorzędny od strony motorycznej - szybki, twardy, zawsze dobrze kontrolowany. Nawet wymagające pochody basu elektrycznego nie sprawiają najmniejszych problemów.
Ekspresja płynie także z przeciwnego zakresu, góra pasma jest błyszcząca, żywa, soczysta i gładka. Słabszym zakresem jest "niższy środek", wywodzące się stąd dźwięki nie mają dużej mocy i soczystości.
Niezależnie od materiału, Sonos tworzy dużą przestrzeń, która chętnie "rozlewa" się na boki, sprawiając wrażenie, że gra coś więcej niż tylko pojedynczy płaski głośnik. Natomiast precyzję lokalizacji potraktowano kompromisowo.
Radek Łabanowski