Piętnaście lat to dla konkretnej konstrukcji głośnika bezprzewodowego o wiele, wiele za długo. Jednak nie dla Zeppelina, który przeszedł szereg gruntownych modernizacji, a wciąż zachowuje kapitalny i uniwersalny kształt cygara.
Pierwszy Zeppelin (nie licząc sterowców...) zadebiutował w 2007 roku i od razu stał się fenomenem. Bowers jako pierwszy wydobył stację dokującą z otchłani sprzętu najtańszego, zastosował najnowsze wówczas rozwiązania cyfrowe, a przede wszystkim przygotował świetny dźwięk. Zażądał za to ceny na owe czasy najwyższej, ale wkrótce inni producenci poszli w jego ślady.
Bodźcem do stworzenia Zeppelina był jeszcze bardziej przełomowy wynalazek - odtwarzacz iPod. Pierwszy Bowers & Wilkins Zeppelin był więc stacją dokującą dla iPoda, była nią również wersja druga z 2011 roku, ale wraz z nazwą Zeppelin Air pojawiło się bezprzewodowe strumieniowanie Bluetooth.
Likwidacja fizycznego złącza dla iPodów nastąpiła kolejne 4 lata później, kiedy Zeppelin został usieciowiony. W najnowszej wersji wprowadzono udoskonalenia w zakresie strumieniowania, układu akustycznego, modułów cyfrowych i analogowych.
Bowers & Wilkins Zeppelin - budowa i obsługa
Ale Zeppelin to wciąż Zeppelin. Jaki jest, każdy widzi. Obudowę głośnika Bowers & Wilins Zepelin nie tylko zaprojektowano z pomysłem uwzględniającym kwestie akustyczne, ale też precyzyjnie wykonano. Zaokrąglenie tyłu zakłóca tylko panel przyłączeniowy, front okrywa maskownica z logo firmy. Nawet najnowocześniejszy wyświetlacz dotykowy byłby tutaj intruzem.
Cygaro stoi na wyłaniającej się z tyłu stopie, być może inspiracją były komputery Apple z linii iMac. Zeppelin może jednak nie tylko stanąć na szafce, ale także zawisnąć na ścianie (do tego trzeba kupić opcjonalny uchwyt).
Oprócz gniazda zasilającego jest tylko serwisowe złącze USB oraz przycisk wymuszający ponowne uruchomienie sprzętu w trybie fabrycznym. Na górnej ściance mamy komplet przycisków podstawowych funkcji odtwarzacza, regulację głośności, przycisk wielofunkcyjny (np. do zmiany źródeł) oraz aktywację asystenta głosowego (będziemy do niej jeszcze wracać).
Bowers & Wilkins Zeppelin - układ akustyczny
Potencjał nowości Zeppelina kryje się głębiej. Bowers jest szczególnie dumny z rozwiązań w domenie cyfrowej, które weszły na wysoki pułap kilka lat temu, wraz z serią Formation. Cyfrowy mózg Zeppelina zawiera kilka procesorów DSP, przetworniki C/A są 24-bitowe.
A skoro to Bowers, należy oczekiwać dużych atrakcji w sferze akustycznej. Formalnie Bowers & Wilkins Zeppelin to system 2.1. Na skrajach zainstalowano układy dwudrożne, złożone z 9-cm średniotonowego i 25-mm aluminiowej kopułki wysokotonowej. Głośnik średniotonowy ma specjalne zawieszenie FST, ale nie wiemy, jaką ma membranę, bo raczej nie jest to Continuum.
Przetwornik niskotonowy jest wspólny dla obydwu kanałów, ustawiony pośrodku, jego średnica to 15 cm - niewiele jak na subwoofer, bardzo dużo jak na głośnik bezprzewodowy.
Amplifikacja jest bezkompromisowa: każdy przetwornik ma swój własny, niezależny wzmacniacz (prawdopodobnie w klasie D), średniotonowe i wysokotonowe o mocy 40 W, niskotonowe – 80 W.
Bowers & Wilkins Zeppelin - obsługa i funkcje sieciowe
Obsługa głośnika Bowers & Wilkins Zeppelin może się odbywać na trzy sposoby: przyciskami na górnej ściance obudowy za pomocą firmowej aplikacji mobilnej lub... głosem.
B&W przygotowało głęboką integrację z asystentem głosowym Amazon Alexa, przy czym Zeppelin jest samowystarczalny, ma nie tylko wymaganą elektronikę, ale i wbudowane mikrofony.
Przewidziano też tryb prywatności, choć wyłącznik mikrofonów nie jest tak oczywisty jak w Braunie LE02, bo trzeba nacisnąć i przytrzymać przycisk wywołujący asystenta Alexa. W ramach aplikacji mobilnej mamy dostęp do wielu usług, w tym najważniejszego chyba serwisu Tidal.
Bowers & Wilkins Zeppelin nie obsługuje jednak najnowszego systemu Tidal Connect. Aplikacja to także zbiór dodatków - od ustawień intensywności podświetlenia "stopy" po prostą regulację brzmienia (tony niskie i wysokie, co musi nam wystarczyć do korekcji w różnych miejscach i wariantach instalacji). Aplikacja Bowersa jest konieczna do uruchomienia sprzętu (połączenia go z siecią Wi-Fi).
Ograniczenie się do takiego wariantu wydaje się trochę niepraktyczne w świetle obecności systemu Apple AirPlay 2, który zapewnia znacznie szybszą konfigurację, ale niestety, ta funkcjonalność protokołu AirPlay 2 została wyłączona.
Ostatecznie sieć Wi-Fi konfigurujemy raz i o sprawie zapominamy. A potem można w ogóle porzucić aplikację Bowersa i korzystać ze strumieniowania AirPlay 2 oraz systemu Spotify Connect (jeśli komuś takie usługi wystarczają).
Bowers & Wilkins Zeppelin nie ma ani wyświetlacza, ani żadnego innego wskaźnika poziomu głośności, ale w taki sposób funkcjonuje wiele urządzeń tego typu. Bardziej brakuje tradycyjnego pilota (Naim Mu-So Qb 2 udowodnił, że taki "zabytek" w tak nowoczesnym sprzęcie może i wygląda dziwnie, ale wciąż się przydaje).
Na przyszły rok firma B&W zapowiedziała włączenie Zeppelina do programu multiroom. Być może uda się to zrobić w ramach usługi i rodziny Formation.
Bowers & Wilkins Zeppelin - odsłuch
Na brzmienie klasycznych kolumn głośnikowych wpływają nie tylko cechy przetworników (elektroakustycznych, nie C/A...), materiały ich membran itd., ale też sposób pasywnego filtrowania, kształtujący całościową charakterystykę. Bowers stosuje dość specyficzne filtry, po części bardzo proste, mające swoje plusy i minusy.
Filtrowanie aktywne, z jakim mamy zwykle do czynienia w głośnikach bezprzewodowych, ułatwia kształtowanie charakterystyk, pozwala "bezkosztowo" stosować filtry wyższego rzędu. Może jednak Bowers zastosował i tutaj specjalne rozwiązanie, symulując działanie łagodnych filtrów pasywnych, a może inne elementy miały decydujący wpływ?
W każdym razie udało się (bo chyba o to firmie chodziło) powielić ogólny, firmowy charakter brzmienia dużych kolumn. Dźwięk Zeppelina jest dynamiczny, żywy, wręcz spontaniczny.
Detaliczność nie jest tutaj przejawem dokładności, technicznej analityczności, lecz pewnej interpretacji, w której szczegóły, rysunek, wybrzmienia zajmują ważniejsze miejsce niż zwykle. Wywołano to zarówno podniesieniem poziomu wysokich tonów, jak też ich metalicznym charakterem, za co chyba nikt się nie obrazi – tak ma być.
Swoboda, blask, wyrazistość i przejrzystość. Nie muszą zachwycać wszystkich i zawsze, ale robią wrażenie. Tutaj nikt Bowersowi nie dorówna, a kogo cieszy tak bogaty i efektowny dźwięk, ten nie ma czego dalej szukać.
Słychać dużo i... jeszcze więcej, to co w muzyce przyjemne i wszystkie "skutki uboczne" nagrań różnej jakości. Sybilanty nie odpuszczają. Dobra jest każda okazja do wystrzelenia fajerwerków albo chociaż iskrzenia i szemrania.
Od średnich tonów oczekujemy zwykle naturalności, plastyczności i odrobiony ciepła, ale Bowers przekonuje, że tutaj również procentuje zdecydowanie, szybkość, klarowność. Gitary są energetyczne, nie żałują ostrych riffów, a wokale są pełne emocji.
Bowers & Wilkins Zeppelin nie pozwala jednak, aby całe brzmienie wyszczuplało - odpowiednie wsparcie daje więc mocny bas. Tutaj nie będziemy się rozpływać nad jego rozciągnięciem, kontrolą i zróżnicowaniem, najważniejsze jest, że zapewnia solidny fundament, nie jest ani ociężały, ani chimeryczny.
Warto też odnotować dobrą stereofonię, pod tym względem to jednoznacznie najlepszy system tego testu, mimo że Zeppelin wykorzystuje tylko naturalne możliwości swojej aranżacji głośnikowej, nie wspiera się sztuczkami generowanymi przez procesory DSP.
Bowers chwali się natomiast tym, że jego urządzenie da sobie radę nawet w dużych pomieszczeniach. Musiałem to sprawdzić: wrzuciłem "Cygaro" do dużego salonu i "podkręciłem" tak, jakby odbywała się tam impreza.
Okazało się, że Zeppelinowi (i imprezie) świetnie służy nie tylko zdolność głośnego grania, ale i opisany już, ofensywny charakter brzmienia. Ten dźwięk dotrze daleko, a swoimi szczegółami "wciśnie się" w każdy kąt. I również w takim zadaniu Bowers & Wilkins Zeppelin jest bezkonkurencyjny.