Philips MCD909 jest jednym z najładniejszych, wyglądających bardzo bogato, ale z zachowaniem wielkiego smaku, tego typu zestawów. Zastosowane materiały, jak i dbałość o całą konstrukcję oraz najmniejsze detale budzą tylko i wyłącznie zachwyt. Jakość stolarki (naturalna okleina palisandrowa!) w obudowach głośnikowych jest znakomita.
Boczne ścianki zwężają się delikatnymi łukami do tyłu, a fronty wklejono w taki sposób, by osadzona między bokami maskownica nie wystawała poza obrys skrzynek. Kolumny mają porządne, "dorosłe" gniazda podłączeniowe ze złoconymi, masywnymi nakrętkami.
Jeszcze ciekawsze rzeczy dzieją się z przodu - to układ trójdrożny z 13-cm głośnikiem niskotonowym, 30 kopułką średniotonową i… wstęgowym wysokotonowym. Trochę to pod publiczkę, ale ze znawstwem. Elektronikę podzielono na dwa urządzenia - Philips posłużył się tu schematem podobnym jak w przypadku Harmana Kardona MAS100.
Czytaj również: Linia produktów Philips Fidelio wróciła na rynek i ma się dobrze
Philips MCD909 - odtwarzane pliki i złącza
W jednej obudowie umieszczono końcówki mocy wraz z zasilaczem oraz elementami sterowania (pokrętło głośności i selektor źródeł), które przekazują tylko komendy do drugiego urządzenia. Źródło podłączone płaskim, wielożyłowym kablem zawiera odtwarzacz DVDVideo, procesor, tuner oraz przedwzmacniacz.
Oprócz płyt DVD-Video i CD Philips MCD909 może odtwarzać płyty CD oraz pliki MP3 i WMA. Te ostatnie najlepiej nagrać na pendriva lub inny nośnik pamięci i podłączyć do portu USB. Urządzenie wyposażono w dekoder Dolby Digital, odtwarzacz poradzi sobie także z plikami DivX zarejestrowanymi na płytach oraz pamięciach USB.
Wszystkie wejścia i wyjścia zgrupowano w module źródła; są wyjścia analogowe (RCA), koaksjalne i optyczne cyfrowe, HDMI (wbudowany skaler 1080p) oraz cały komplet dla obrazu - z komponentem, kompozytem, S-Video, a nawet złączem Scart.
Dla zewnętrznych źródeł przygotowano jednak tylko jedno analogowe wejście RCA. Z przodu wzmacniacza znajduje się także wyjście słuchawkowe w standardzie 6,3 mm.
Philips MCD909 - design
Fronty oraz fragmenty górnych ścianek w systemie Philips MCD909 pokryto metalowym panelem, ścianki boczne wyglądają tak samo jak obudowy kolumn. Dużą część przednich paneli zajmują ciemne szyby, w źródle umieszczono tam wyświetlacz, a we wzmacniaczu widać jeden z najpiękniejszych (oprócz kolumn) elementów zestawu - lampy elektronowe, które pracują w przedwzmacniaczu.
Jedynym niezbyt pasującym dodatkiem - ale na szczęście pojawia się tylko przy wywoływaniu niektórych funkcji - są jasnoniebieskie diodowe ramki podświetlające krawędzie wokół bocznych ścianek.
Philips MCD909 - końcówki mocy
Technologiczną kontrą dla lampowego przedwzmacniacza są moduły końcówek mocy, które wykonano w technologii impulsowej. Zaglądając na tylną ściankę wzmacniacza dostrzeżemy wentylator, ale końcówki impulsowe generują i tak małą porcję ciepła w przeciwieństwie do zamkniętych w obudowie lamp, choćby zastosowanych tylko w sekcji napięciowej - to dla nich to chłodzenie, które na szczęście zachowuje się cicho.
Od ekskluzywnego stylu elektroniki nie odstaje także pilot. Jego górną płytę wykonano z metalu, a zamiast typowych przycisków posłużono się umieszczonymi za nacięciami materiału sensorami o małym skoku. Poszczególne funkcje uruchamiamy naciskając (uginając) lekko w wybranym miejscu panel.
Brzmienie
System Philips MCD909 gra efektownie, ale w sposób kontrolowany - trzyma się dostatecznego zrównoważenia. Z pewnością nie jest to dźwięk, który aspiruje do miana mistrza neutralności, bo niektóre elementy Philips dodaje od siebie, upiększa i nie zawsze wychodzi mu to na dobre.
Wysokie tony są eksponowane, przestrzeń kreowana przez 909-tkę - obszerna, trochę poszarpana, dająca wrażenie lekkości, swobody, szybkości – to z pewnością w dużej części zasługa wstęgowego tweetera. Średnica ma twardy charakter, trzyma się pół kroku za górą, ale dostarcza absolutnie czytelny materiał.
Bas na tle całej testowanej gamy minisystemów jest wyjątkowy - najlepiej rozciągnięty i nasycony, wreszcie nie sprowadzony do roli uzupełnienia. Potencjał Philipsa jest tu rzeczywiście znakomity i będzie w wielu przypadkach decydujący - zarówno dla brzmienia, jak i decyzji o zakupie.
Co więcej, bas nie jest rozpuszczony i dudniący, "bum-boxowy" (nota bene pierwszego bumboxa wprowadził na rynek piętnaście lat temu właśnie Philips), lecz trzyma się kupy i proporcji z resztą pasma - tym razem trzeba jednak uważać z ustawieniem, nie wolno wpychać głośników Philipsa na ciasny regał, trzeba zapewnić im z tyłu trochę wolnego miejsca.
Mimo wciąż umiarkowanych gabarytów, system Philips MCD909 ten wyraźnie aspiruje do roli głównego źródła dźwięku, nawet w dużym salonie - oczywiście z zastrzeżeniem, że nie będzie to salon odsłuchowy audiofila. Aż takich ambicji Philips nie ma, ale może za to, dzięki odtwarzaczowi DVD, wystąpić w roli zestawu kina domowego i jakoś sobie poradzi bez subwoofera. Jakoś…
Radosław Łabanowski