Magazyn "Billboard" nazwał Otisa Taylora jednym z najbardziej innowacyjnych artystów bluesowych ostatnich dwudziestu lat. Czy można wymyślić coś nowego w bluesie? Wątpię, ale mimo to jego muzyka brzmi świeżo, co słychać i na tym albumie. Lubię ostre riffy gitar, zadziorną harmonijkę ustną i zdarty tembr głosu. To wszystko ma Otis Taylor, a przy tym jest świetnym kompozytorem.
Czegóż więcej trzeba? Kilku znamienitych gości! Tu znajdziemy gitarę samego Gary'ego Moore'a, harmonijkę Charliego Musselwhite'a, trąbkę Rona Milesa i fortepian Hiromi. Taylor wzbogacił brzmienie płyty również takimi instrumentami jak kornet, wiolonczela, ba, nawet cztery wiolonczele (w zamykającym album utworze "Lifetime of Freedom"), mandolina, banjo i organy Hammonda.
Te ostatnie właściwie nie powinny mnie w bluesie dziwić, to chleb powszedni. Jednak w kompozycji "They Wore Blue" organy zabrzmiały wprost niesamowicie. To najbardziej intrygujące nagranie na płycie i jedno z najlepszych bluesowych, jakie ostatnio słyszałem. Opowiada o relacji z tragedii, jaką dla mieszkańców Nowego Orleanu był huragan Katrina. Zwolennicy ciężkiego rocka będą zachwyceni współbrzmieniem gitar Taylora i Moore'a w "Something in Your Back Pocket". W kilku utworach podśpiewuje Cassie Taylor, córka bluesmana. To świetny album, który docenią nawet ci, którzy nie słuchają bluesa na codzień.
Marek Dusza
TELARC/BEAT MUSIC