Jak rzadko docierają do nas płyty bluesowe, a nazwiska dobrze znane miłośnikom tego stylu nie mogą przebić się do szerszego kręgu odbiorców. Tak jakby blues był muzyką niszową, trafiającą tylko do wybranych. A przecież każdy, kto ma uszy, lubi bluesa. Na koncertach, jeśli takie się trafiają, wszyscy bujają się w takt rytmicznej muzyki, a te najwolniejsze skłaniają do głębokich refleksji.
Nowy album Shirley Johnson "Blues Attack" nie zostawi nikogo obojętnym. Jakże wymowne jest motto artystki: "Gramy z uczuciem, gdybyśmy nie czuli tej muzyki, nie chciałabym tego robić". Rzeczywiście potrafi swym emocjonalnym śpiewem zachęcić muzyków do świetnej gry. Współpracuje z nią czołówka chicagowskich bluesmanów, a wytwórnia Delmark dba o naturalne brzmienie jej nagrań. Rozgrzewający początek w "You`re Reckless" należy do zespołu. Szefowa każdemu daje pograć, solówki gitar i organów są błyskotliwe. Ale to mocny, wydobywający się z trzewi głos Shirley poruszy nasze najgłębsze pokłady emocji. Ten album wprawia mnie w dobry nastrój i dodaje energii. Blues nie musi być smutny.
Marek Dusza
DELMARK/MULTIKULTI