Biskup Soulu, Król Rocka i Soulu to tytuły, jakimi określa się wokalistę Solomona Burke’a. Ten ważący chyba dwieście kilogramów 70-letni kaznodzieja jest artystą wyjątkowym.
Wypłynął na fali zainteresowania soulem na początku lat 60. Nagrywając dla wytwórni Atlantic, nie zdobył takiej popularności jak Otis Redding, ale jego interpretacje należały do najbardziej uduchowionych. Największym hitem artsty była piosenka "Everybody Needs Somebody to Love" z 1964 r. nagrywana przez wielu innych artystów, m.in. The Rolling Stones.
W styczniu 2009 r. Solomon Burke wszedł do słynnego Royal Studio w Memphis, gdzie producent Willie Mitchell stworzył charakterystyczne brzmienie soulu lat 70. i wylansował Ala Greena. Dla Burke’a był to powrót do korzeni, dla Mitchella - jedna z ostatnich produkcji; zmarł rok później. Styl wokalisty zbliżony jest bardziej do gospel niż r’n’b. Dziś brzmi trochę archaicznie, ale w tym jest jego siła. Wyróżnia się na tle innych produkcji autentyzmem, a brzmienie zespołu przypomina najlepsze lata tego stylu.
Marek Dusza
Ear Music/Warner Music