Po albumie osadzonym w klasycznym rock`n`rollu – "Let`s Rock" – amerykański duet The Black Keys sięga jeszcze głębiej, bo po standardy bluesowe. Właściwie to nie planowali tego albumu.
Ceniony producent, zarazem połowa zespołu Dan Auerbach nagrywał w Nashville płytę bluesowego weterana Roberta Finleya, któremu towarzyszyli wybitni instrumentaliści: gitarzysta Kenny Brown, basista Eric Deaton i perkusista Sam Bacco. Po skończeniu sesji urządził sobie z tymi muzykami jam, a efekt był na tyle obiecujący, że szybko ściągnął do studia partnera z zespołu Pata Carneya.
Tak utworzony band w ciągu dwu dni, nagrał w dziesięć godzin bluesowe standardy, które pojawiły się jeszcze w czasach, gdy formowali The Black Keys. Płyta zadowoli z pewnością wszystkich koneserów bluesa, ale powinni po nią sięgnąć także fani lubiący rockowe brzmienia.
Nie usłyszymy na "Delta Kream" żadnych fajerwerków i realizatorskich trików. To proste granie z brudnym, nieprzesłodzonym brzmieniem, z cudownie grającą gitarą slade i wyluzowanym wokalem.
Wśród dziesięciu piosenek najbardziej rozpoznawalna jest "Crawling Kingsnake" Johna Lee Hookera. Liderzy The Black Keys sami podkreślają ogromny wpływ, jaki wywarła na nich twórczość muzyków z Delty – R.L. Burnside- `a i Juniora Kimbrougha.
Grzegorz Dusza
Nonesuch / Warner