Kiedy debiutował jako 18-latek albumem podpisanym swoim imieniem i nazwiskiem, wróżono mu wielką karierę. Teraz jest już uznaną gwiazdą, co potwierdza jego czwarty album "Hearts That Strain".
Zaskakujące jest to, że ten wciąż jeszcze bardzo młody chłopak wybrał dla siebie stylistykę, która bardziej pasowałaby do jego rodziców, a nawet dziadków. W jego piosenkach słychać echa muzyki lat 60., klasycznych singer-songwriterów, którzy z gitarą akustyczną w ręku wzniecili niepokój w sercach słuchaczy. Jak twierdzi, bardziej trafia do niego tamten zapomniany już świat niż współczesna muzyka taneczna.
W "In The Event of My Demise" przywołuje Beatlesów, w "Waiting" The Everly Brothers, w "How Soon The Dawn"– Gilberta O'Sulivana, w "Southern Rain" – Johnny'ego Casha, w "The Man On Stage" - Donovana, a w "Hearts That Strain" - Boba Dylana. Klimat jego muzyki doskonale budują na w półakusyczne aranżacje z wykorzystaniem gitary, banjo, fortepianu i smyczków.
Jake Bugg z dużą zręcznością porusza się po krainie folku, country, soulu, bluesa i popu. Nie ma w tej muzyce cienia fałszu, są prawdziwe emocje prawdziwego barda.
Grzegorz Dusza
UNIVERSAL