Wśród młodych talentów pianistycznych można wyodrębnić dwie grupy artystów. Jedni próbują kroczyć - tradycyjnie - śladami wielkich poprzedników Chicka Corei, Herbiego Hancocka czy Keitha Jarretta, choć szybkie osiągnięcie sukcesu wydaje się tu niemożliwe, gdyż zacni mistrzowie doprowadzili swą wirtuozerię na niebywale wysoki poziom. Drugiej grupie zapaleńców, pragnących zamanifestować swą obecność na scenie, pozostaje poszukiwanie nowych form harmonii i ekspresji, odwoływania się do minimalizmu, współczesnej muzyki poważnej czy awangardy rockowej.
Parks, podobnie jak Esbjorn Svensson, Reid Anderson, Jason Moran, Nik Bartsch, Metthew Ship, czy nawet liryczny Tord Gustavsen, należą do tej drugiej grupy. Parks zwrócił na siebie uwagę, wygrywając Jazz Piano Competition w 2001 r., potem zaangażował go do swojego zespołu Terence Blanchard (z którym był w Polsce). Niniejszy, szósty w dorobku, album został nagrany przez kwartet (Mike Moreno - gitara, Matt Penman - kontrabas i Eric Harland - perkusja) w prestiżowym wydawnictwie. Gitarzysta przypominjący Johna Abercrombiego, mimo zelektryfikowania, nie zaskakuje żywiołowymi wejściami, a basista z perkusistą tworzą stonowany kolektyw. W tle rzadko swingujących rytmów Parks rozwija solówki, pozornie ascetyczne, lecz o złożonych harmoniach, co może kojarzyć się z twórczością grupy Radiohead. Nadaje to muzyce Parksa filmowy charakter, szczególnie mocno odbierany w takich kompozycjach jak "Peaceful Warrior", "Karma", czy "Roadside Distraction", które jak etiudy filmowe przetaczają się w naszej wyobraźni.
Cezary Gumiński
BLUE NOTE/EMI