Królowa Diana nagrała nową, dwunastą w swej karierze płytę, która właśnie trafiła do sklepów. Chodzi oczywiście o królową jazzowej piosenki, jaką jest niewątpliwie Diana Krall.
Rok temu, przed koncertem we Wrocławiu, miałem możliwość porozmawiać z artystką i spytałem oczywiście o plany związane z nową płytą, na którą czekają jej fani. Natychmiast ożywiła się, opowiedziała o swoich podróżach do Brazylii, fascynacji tym krajem i muzyką, szczególnie bossa novą.
Zdradziła, że nad piosenkami pracuje już Klaus Ogerman, legendarny niemiecki dyrygent, twórca aranżacji dla Franka Sinatry, Jobima i Stana Getza. To on był współtwórcą sukcesu albumu Diany Krall "The Look Of Love", dla niej wrócił do pracy z zasłużonej emerytury.
I znowu efekt ich współpracy zachwyca perfekcją, lekkością i melodyjnością. Dodam, że od wielu lat Krall współpracuje ze sprawdzonym duetem: producentem Tommym LiPumą i inżynierem nagrań Alem Schmittem. To gwarantuje miłe dla ucha brzmienie, które otula słuchacza, jak miękka kołderka.
Skojarzeń może być więcej, bo nowy album jest wyjątkowo osobistym, miłosnym wyznaniem. - To nie są skromne i nieśmiałe piosenki jak "Peel Me A Grape". To raczej słowa, które szepcze się do ucha kochankowi leżąc obok niego w łóżku. Ta płyta jest zmysłowa, namiętna i erotyczna. Dokładnie taka, jaka miała być - mówi sama Diana.
Większość utworów została nagrana za pierwszym bądź drugim podejściem. To świadczy o profesjonalizmie Diany Krall i całego zespołu. Już na koncercie we Wrocławiu zauważyłem, że artystka coraz lepiej gra na fortepianie. Jej solówki były jak zawsze oszczędne, ale wtedy również pewniejsze, po prostu idealne.
Nic więcej nie trzeba do jej śpiewu dodawać. I tak jest na nowej płycie. Każda nuta jest tu przemyślana, ale nie będę przeprowadzał aptekarskiej analizy, bo zabrałoby mi to przyjemność słuchania.
Na płycie znalazło się tylko 45 minut muzyki. Jak za dawnych lat, lat winylowych krążków. Po co więcej? - Diana zawsze lubiła bossa novę. "Quiet Nights" to w całości hołd dla tej muzyki. Diana zaśpiewała trzy brazylijskie klasyki, cztery kolejne utwory dopasowaliśmy rytmicznie do tego gatunku, są też trzy niezwykłe ballady. W sumie na płycie jest dziesięć kompozycji, które są najprawdziwszymi bossa novami - opowiada LiPuma.
Album otwiera standard "Where Or When" Rodgersa i Harta wyszeptany z wielką czułością i takoż zagrany przez orkiestrę. Nadanie charakteru bossa novy tematowi "Too Marvelous For Words" to zasługa Ogermana.
Diana śpiewa też "The Boy From Ipanema" zamiast "Girl…", co wydaje się zupełnie naturalne i dzięki temu niezwykle uwodzicielskie. "Walk On By" Bacharacha jest prawdziwym majstersztykiem interpretacji, natomiast mistrzostwem aranżacji - klasyk "So Nice".
Nie myślcie, że zaśniecie przy "Quiet Nights", właśnie będziecie przewracać się z boku na bok myśląc o śpiewającej Dianie Krall. Również w zamykającym album "You`re My Thrill" jest niepokojąco blisko nas. Tak rozbrajająco zmysłowa, że łatwo zapomnieć o tym, że tuż obok śpiewa jedna z największych wokalistek. Jeśli jej nie posłuchacie, nie będziecie wiedzieć, co tracicie. To wielki album i z pewnością stanie się klasykiem.
Marek Dusza
VERVE / UNIVERSAL MUSIC