W październiku 1988 r. Miles Davis ponownie przyjechał na festiwal Jazz Jamboree, ale już z innym niż pięć lat wcześniej zespołem. To też był niezapomniany koncert, jednak już nie tak niesamowity, jak ten pierwszy. Latem tego samego roku Miles odbywał trasę koncertową po festiwalach w Europie. Holenderska firma IMC Music wydała na trzypłytowym albumie jego monachijski występ.
Muzyka swobodnie zmieściłaby się na dwóch płytach, ale chciano dodać 35-minutowe nagranie z festiwalu na wyspie Wight z 1970 r., kiedy Miles Davis był oklaskiwany przez fanów rocka. I to jest najjaśniejszy moment albumu "Munich Concert". W 1988 r. Miles nie był już w najwyższej formie, grał mniej, a zespół nie był już tak mocny, jak ten ze Scofieldem i Evansem. Ale miał nową broń - saksofonistę Kenny`ego Garretta, który gra tu większość solówek. Podoba mi się również gra duńskiej perkusjonistki Marilyn Mazur, nasycającej muzykę Milesa gęstymi rytmami. W repertuarze pojawiły się popowe hity: "Human Nature" (Garrett!) i "Time After Time". To już inny Miles Davis i też dlatego warto go posłuchać.
Marek Dusza
IMC MUSIC