Legendarna pieśniarka, wokalistka, pianistka i autorka tekstów Nina Simone dwukrotnie wystąpiła w Polsce. Pamiętam finał jej koncertu w Sali Kongresowej, kiedy stała wzruszona owacjami na scenie, trzymając w górze zaciśniętą dłoń. Miała problemy z prawem, bo w proteście przeciwko wojnie w Wietnamie nie płaciła podatków.
Kiedy zaśpiewała jakąkolwiek piosenkę, nadawała jej oryginalny styl i indywidualny charakter. Zmarła w 2003 r., a kompilacja "Collector" przybliża jej mniej znaną twórczość. Album otwiera jeden z jej największych przebojów "My Baby Just Cares For Me". Rozkołysana swingiem improwizacja ze skromnym akompaniamentem zespołu i akordami fortepianu w oszczędnym stylu Counta Basiego.
Choć Nina Simone uważana była za wokalistkę jazzową, bliżej było jej do bluesa, gospel i soulu. Przykładem jest przejmująca cierpieniem pieśń "Blue Prelude". Echa ragtime’u słychać w szybkim "Children Go Where I Send You" rodem z kościoła, gdzie zaczynała śpiewać i grać. Najbardziej lubię Ninę w swingowych standardach jak "Stompin’ At The Savoy", bo te najrzadziej spotykało się na jej nowszych płytach. Okazuje się, że w latach 50. występowała często z big bandami. Klasyk. Szkoda, że nie odświeżono brzmienia.
Marek Dusza
MILAN/WARNER